Za każdym razem, gdy sobie coś zażyczę w danym kraju do koniecznego zobaczenia, tak się dzieje. [Chyba moje życzenia się spełniają;)] W tamtym roku w Chinach koniecznie musiałam zobaczyć Mur Chiński choćby nie wiem co. W tym roku, kiedy zobaczyłam, że nasze festiwalowe miasteczko Luoyang jest tylko 2h [w Chinach to kropeleczka w morzu odległości] jazdy od najsłynniejszego, najoryginalniejszego klasztoru Shaolin, powiedziałam sobie, że muszę tam być! I tak się stało :) Pomimo, że wycieczka kosztowała 220 juanów czyli około 110zł to nie żałuję, bo wykonałam to co sobie zaplanowałam:) Aczkolwiek trochę się rozczarowałam...
Brama wejściowa do kompleksu
Rozczarowałam się, bo wyobrażałam sobie magiczne miejsce, gdzie naprawdę jest cisza i spokój, gdzie na wielkim placu mnisi ćwiczą sztuki walki, a ja ukradkiem będę ich podglądać tylko dlatego, by nie rozpraszali się obecnością innych ludzi. Inaczej sobie wyobrażałam to wszystko, ale jak wiadomo, wyobrażenia i rzeczywistość to dwie odrębne rzeczy. Chyba się naoglądałam za dużo telewizji. Shaolin jest teraz miejscem typowo komercyjnym, nastawionym na turystów i z nich czerpiących zyski sprzedając przeróżne rzeczy od koszulek po medale poświadczające zdobycie klasztoru. Tłumy ludzi porównałabym z tłumami jakie bywają w Bazylice Św. Piotra w Rzymie. Jest mało miejsc, gdzie można sobie zrobić zdjęcie, tak by w tle czy gdzieś z boku nie było nikogo. A szkoda. Nie było magii takiej jak się spodziewałam, ale i tak się cieszę, że to co znałam tylko z filmów poznałam na własnej skórze.
Podczas zwiedzania kompleksu zaplanowany był też pokaz Kung Fu wykonywany przez młodych adeptów tej sztuki. Naprawdę byli nieźli. Nie dziwne skoro ćwiczą codziennie latami pod okiem profesjonalistów. Kiedyś ćwiczyły tu same największe gwiazdy, które znamy ze szklanych ekranów.
Szkoła Kung Fu
Na dziś to już tyle, ale kolejne porcje będą dodawane sukcesywnie:)
e tam Chiny, Lublin lepszy! :D
OdpowiedzUsuńhaha, no pewnie! :D
UsuńŁał, pozazdrościć i fajnie znać Twoje zdanie :)
OdpowiedzUsuńja miałam trochę pdoobne odczucia z krzywą wieżą w Pizie - myślałam, ze on jest na takim spokojnym odludziu, ale jest MASA turystów i murzynów sprzedających fałszywe rolexy :p zero relaksu. w każdym razie zazdroszczę wizyty w CHinach ;)
OdpowiedzUsuńChiny mają jednak swoją magię :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że jednak to jest robione pod publiczke, ale jak powszechnie wiadomo, to kasa rządzi światem..
OdpowiedzUsuńtak, też czasem zauważam to podobieństwo między nami jak oglądam Twoje zdjęcia :)
Super, chciałam to kiedyś zobaczyć ;dd
OdpowiedzUsuńWspaniały wyjazd i świetna zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńimponujące zdjęcia! robią wrażenie :))
OdpowiedzUsuńO, rzadko można spotkać relacje z Chin. Niestety teraz trzeba odwiedzać mniej znane miejsca, żeby znaleźć ciszę i spokój, a tak tylko chcą zarobić.
OdpowiedzUsuńświetne masz te zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWłaściwie się nie dziwię. Ale dzisiaj, gdzie wszędzie dotarła cywilizacja, nie ma się co dziwic. Ludzie z najpiękniejszego miejsca zrobią maszynkę do pieniędzy. A szkoda.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńTeraz to niestety komercjalizm już prawie że wszędzie jest obecny, a szczególnie w takich miejscach przepełnionych turystami. Ale fajnie, że zrealizowałaś to, co chciałaś :) Zdjęcia są piękne ;)
OdpowiedzUsuńo matko, robienie zdjęc w takich miejscach to marzenie !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://madeformoment.blogspot.com/
Zapiera dech w piersiach i szczerze mówiąc.. liczę na więcej zdjęć! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń