Dzisiaj mam dla Was relację z jednego z takich festiwali, o którym wspominałam wyżej - o Europejskim Festiwalu Smaku. W tym roku wystartowała już siódma edycja, której hasłem przewodnim jest Gruzja i wszystko co z nią związane. Zapraszam więc do krótkiego spaceru razem ze mną po ulicach Lublina podczas tego smacznego święta :)
Pięknie dopieszczona strona Europejskiego Festiwalu Smaku zaprasza wszystkich od samego wejścia. Od obszernego programu można dostać oczopląsów, bo nie wiadomo od czego zacząć. Przyznam szczerze, że w tym roku jestem tak naprawdę pierwszy raz ciałem i duchem na festiwalu. Wrzesień zwykle wciąż jest jeszcze moim miesiącem 'wakacyjnym' i rzadko bywam w Lublinie, ale w tym roku świetnie się złożyło, że udało mi się być na festiwalu i go tak naprawdę świadomie posmakować.
Na początek zapraszam Was na krótką filmową wycieczkę mojego autorstwa. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie chcieli doczytać kolejną część wpisu. Także enjoy!
W tym roku na dziedziniec zamkowy, jak widzicie na filmie, został zmieniony w Ogrody Zamkowe. Jest to jednocześnie wystawa ogrodnicza i targ, gdzie można podziwiać różnego rodzaju roślinność, ale i zakupić takową do swojego prywatnego ogrodu. Moim zdaniem dziedziniec powinien tak wyglądać na co dzień, a nie raz do roku, od święta. Plac zwykle wieje pustkami, a teraz ta piękna roślinność dodaje mu radości i kolorów, aż miło było tam wejść i się porozglądać. Sami zobaczcie.
Wychodząc z Zamku Lubelskiego przechodzimy przez Bramę Grodzką, by dostać się do serca Lublina, czyli Starego Miasta. Tam odbywa się główna część festiwalu. Zaraz za Bramą Grodzką [nie mylić z Anną;)] po prawej stronie ulokowała się w niepozornym hoteliku nasza gwiazda główna Art'N'Taste Festival - Katie Melua. Niepozorny z tego względu, że mieści się w bardzo wąskiej kamieniczce i każdy kto tamtędy przechodzi nie ma pojęcia, jak mieści się tam 5 gwiazdkowy hotel ze SPA i 13 komfortowymi pokojami. Na pierwszy rzut oka to po prostu niemożliwe. A jednak.
Na spacer po mieście wybrałam się drugiego dnia festiwalu. Pogoda idealna. Słońce dopisywało, ale w powietrzu i tak już czuć jest, że niestety idzie jesień:(
Idąc pod górę, spotkałam po drodze tylko dwa małe stoiska, gdzie kucharze robili placki różnego rodzaju. Idąc dalej, na Placu po Farze rozstawiała się dopiero scena, ale dzikich tłumów w centrum miasta nie było. O co kaman?
W tamtym roku przypadkiem udało mi się być na chwilę, w niedzielę przy Trybunale Koronnym podczas tamtej edycji festiwalu i powiem szczerze - nie dało się przejść! Podejrzewam, że kluczem do tej zagadki może być dzień tygodnia. Zapewne w weekend, przy dobrej pogodzie i na tej edycji lublinianie będą tłumnie gromadzić się przy festiwalowych stoiskach. Podczas festiwalu w godzinach 10.00–22.00 na lubelskim Starym Mieście odbywa się Jarmark Inspiracji. Najwięcej stoisk smakowych znajduje się na centralnym placu, czyli właśnie przy Trybunale Koronnym. Stety, albo niestety stricte gruzińskich stoisk mogłam policzyć na palcach u jednej ręki. Trochę szkoda, szczególnie, że to festiwal, który poświęcony jest tematycznie, głównie Gruzji. Nie obyło się jednak bez food tracków, krówek wszelkiego smaku, a także produktów z dobrych konopii [pierwsze słyszę :O]. Na stoiskach królowały wędliny i mięsa robione wg tradycyjnych receptur, pieczywo na naturalnym zakwasie, różnego rodzaju nalewki i rękodzieło. Dalej ubolewam nad tym, że tak mało gruzińskich specjałów pojawiło się na jarmarku. Za to na straganach można było zobaczyć i skosztować również specjałów ukraińskich, bułgarskich, tureckich, litewskich czy też hiszpańskich. Oczywiście nie brakowało przede wszystkim produktów polskich - naturalnych, ekologicznych i robionych na tradycyjnych recepturach. Można było skosztować m.in oscypków, nalewek czy też naszych lubelskich cebularzy :) Rozumiem, że ideą wydarzenia jest SMAKowanie, a gruzińskie smaki były ukierunkowaniem tematycznym, jaki w tym roku obrał festiwal, ale gruzińskich smaków było zdecydowanie za mało.
Osobiście bardzo lubuję się w takiego typu jarmarkach i targach. Uwielbiam ten klimat, uwielbiam to, że mogę się przechodzić wąskimi uliczkami i smakować, oglądać, przypatrywać się tym wszystkim sprzedawanym rzeczom. Uwielbiam to, że chodzę od straganu do straganu i każdy mnie czymś zaskakuje. Uwielbiam przebierać, wybierać rzeczy na prezent dla kogoś, dlatego jak są jarmarki, targi czy inne inne podobne wydarzenia to mało kto jest mnie w stanie oderwać od skakania między stoiskami.
W tej części miasta o wiele więcej przechodniów zasiada na ławkach między stoiskami lub czeka w długiej kolejce, by dostać choć małą namiastkę kuchni prosto z Gruzji. U nas to egzotyczne smaki i mało kto idąc do restauracji zaryzykuje zamówienie czegoś, czego nie zna. Tutaj jest możliwość wypróbowania specjałów i wyrobienie sobie zdania na temat ich smaku:)
Na deser w czwartek w na Arenie Lublin miał miejsce główny koncert Festiwalu, gdzie gwiazdą była Katie Melua. Na scenie zaśpiewała też Mela Koteluk. Obie panie moim zdaniem dały sobie świetnie radę. Stadion był zapełniony dość dużą liczbą osób. Wg danych to sukces Areny Lublin - ponad 10 tys. osób przybyło na koncert wokalistek.
Miałam też przyjemność pomagać przy koncercie na samej Arenie Lublin. Zajmowałam się wydawaniem akredytacji dla mediów oraz biletów i zaproszeń dla wybranych gości. Uwielbiam takie zadania! Media, sport marketing i managment to na pewno rzeczy, które przewijają się co jakiś czas w mojej głowie i nie dają spokoju [trzeba będzie coś, kiedyś z tym zrobić;) a jak już ja sobie coś umyślę... :)]
Koncert był specyficzny. Pierwszy na jakim byłam, gdzie ludzie nie skakali pod sceną, nie krzyczeli do artystów, tylko siedzieli spokojnie na swoich krzesłach... zasłuchani... Zupełnie jak w filharmonii. Miałam wrażenie, że Arena Lublin stała się na ten czas właśnie takim wielkim gmachem. I to trochę tak wyglądało, gdyż miałam potem okazję oglądać koncert z trybuny prasowej, gdzie rozciąga się najlepszy widok na cały stadion. Była też przerwa między koncertami, kolejne odniesienie do teatru czy opery, gdzie występuje antrakt.
Część dziennikarzy zarzuca wokalistce, że nie porwała tłumów na swoim koncercie, ale przecież wszyscy też doskonale wiemy jaki styl muzyczny prezentuje Katie Melua i każdy kto kupił bilet wiedział na co się pisze. Nie ma tam mocnych brzmień, a raczej w większości ckliwe i liryczne ballady. I na tym polega jej urok. Moim zdaniem jej delikatny, aksamitny wokal zaczarował te tłumy jak w bajkowej krainie. Nie na każdym koncercie wyznacznikiem satysfakcji musi być pogo pod sceną. Dla mnie od pierwszego kawałka Katie dosłownie zaczarowała mnie swoim głosem, jak wspomniałam wyżej. Żadne nagrania czy teledyski nie są w stanie tego oddać. Fantastyczne nagłośnienie sprawiło, że naprawdę przy niektórych kawałkach miałam ciary na plecach [szacun dla dźwiękowców, bo bez nich nie słychać by było tej mocy jaką prezentowała Melua.].
Dla mnie osobiście koncert na 10+, fajnie było też usłyszeć 'Nine milion bicycles in Beijing', szczególnie, że te rowery w Pekinie widziałam dwukrotnie, na żywo, podczas moich dwóch pobytów w Chinach. O moich Chinach możecie poczytać tutaj :)
Festiwal to nie tylko tych kilka opcji, które tu wymieniłam. Cały bogaty program możecie znaleźć na stronie wydarzenia. To przeróżne warsztaty, wystawy, koncerty, pokazy na Scenie Smaku, teatr, literatura czy fotografia.Pełen wachlarz doznań. Sztuka połączona ze smakiem - to musi być dobre połączenie!
A tak mówią o festiwalu sami organizatorzy:
"7. edycja festiwalu to 5 dni i 100 wydarzeń ze smakiem. To magnetyczna kuchnia i kultura Gruzji, sztuka, Jarmark Inspiracji (100 wystawców z Europy) i Gruzińskie Miasteczko Smaku przed Bramą Krakowską. Na podkreślenie zasługuje kilkadziesiąt warsztatów i pokazów kulinarnych, premiera w jemTeatrze (spektakl kulinarny inspirowany esejem Ryszarda Kapuścińskiego „Kirgiz schodzi z konia”), wystawy i warsztaty fotografii, Leica Open Day, reaktywacja XVI-wiecznego Targu Rybnego na placu Rybnym, ogrody zamkowe. Wystawa i targ na dziedzińcu zamkowym Muzeum Lubelskiego.
Nowością są warsztaty dobrych praktyk gospodarczych, pierwsze w Polsce pokazy kulinarne DJ-e miksują. Oraz pokazy kulinarne „Gospodarka ze smakiem” prezentujące przykłady dobrych praktyk biznesowych na Lubelszczyźnie. Europejski Festiwal Smaku z wielkim sukcesem pokazuje wielokulturowość i dziedzictwo kulinarne Lubelszczyzny. To też największe kulinarne święto regionu, które przyciąga wyjątkowym połączeniem wydarzeń kulturalnych z tradycją lubelskiej kuchni. To wspaniała okazja do odpoczynku i zapoznania się z rozmaitymi dobrodziejstwami Lubelszczyzny."
Tegoroczna edycja trwa od 2 do 6 września, także kto jeszcze nie był ma okazję załapać się jeszcze w weekend i osobiście posmakować tej specyficznej atmosfery. Jestem pewna, że Wam się spodoba :)
Do zobaczenia w kolejnym wpisie!
Jak fajnie!
OdpowiedzUsuńNo na taki festiwal gruziński to ja bym się chęęęęęętnie udała, mniam, mniam :) Czuję, ze to swietne smaki!
OdpowiedzUsuńA co do Katie Melua, to bardzo ją lubię! :)
Drogie hotele potrafią kryć się w najbardziej zaskakujących budynkach. Ale podobno luksus w takim typie jest już przereklamowany; coraz więcej klientów szuka bodźców nietypowych - czytałam między innymi o hotelach stylizowanych na więzienne cele albo bryły lodu (!). Dlatego zamki albo twierdze powoli przestają dziwić... chociaż nie zachwycać :)
OdpowiedzUsuńnice :) greetings and kisses!
OdpowiedzUsuńhttp://www.itsmetijana.blogspot.rs/
Dokładnie. Ale ja sama się temu wcale nie dziwię; nie lubię szarości i zwyczajności, też szukam wszystkiego, co niekonwencjonalne i 'odstające' od normy. Po prostu to mnie bawi :)
OdpowiedzUsuńnie zdawałam sobie sprawy, że w Lublinie jest tak ładnie! jakoś nigdy nie zainteresowałam się tym miastem i to był błąd :) a na taki festiwal chętnie bym się wybrała, uwielbiam próbować nowości :)
OdpowiedzUsuńco do mojego szablonu, to w stopce bloga jest link do twórców :) można tam znaleźć też inne szablony :)
i ja również dawno do Ciebie nie zaglądałam, bo mozna powiedzieć, że dopiero co wróciłam :p na blogosferze istnieję ponownie od 2 miesięcy, a dalej nie nadrobiłam wszystkiego, bo mam za malo czasu, a tak bardzo chcę prowadzić bloga :(
ja to w ogóle na plaży w Chorwacji widziałam tak podobną dziewczynę do Ciebie, że już miałam podchodzić do niej i się pytać czy to Ty :D ale okazała się Czeszką. Żałuję, że jej zdjecia nie zrobiłam :p
UsuńCo do Twojego komentarza u mnie (:
OdpowiedzUsuńMoja podręczna walizka trafiła do luku, ponieważ byłam już ponad 90 osobą wchodzącą do samolotu, a chyba właśnie taka liczba bagaży podręcznych mieści się na pokładzie, a reszta idzie do luku, oczywiście bezpłatnie i nie ma to związku z jej wymiarami. Nie wiem czy tak jest wszędzie, ale ja latam głównie Ryanairem i wiem, że tam praktycznie zawsze ktoś musi oddać swoją walizkę :)
Zdjęcia robię cyfrówką Sony W710 + działam na PhotoScape, jeśli chodzi o lekką obróbkę. W ogóle uwielbiam cyfrówki Sony, według mnie sa najlepsze na rynku i nie trzeba dużo aby zrobić ładne zdjęcie.
Byłyśmy w Rzymie niecałe 4 dni, ale uważam że zobaczyłyśmy naprawdę dużo. W dodatku większość miasta przemierzałyśmy na piechotę, bo jeżdżąc można dużo przegapić! Kilka miejsc miałyśmy w planie - Watykan, Koloseum, ale dużo wyszło przypadkiem. W ogóle mam wrażenie, że cały Rzym to idealne miejsce na spacer, na którym co chwilę można zatrzymywać się przy każdej budowli i mówić: WOW, co to?! Gdzieś w środku miasta znalazłyśmy darmowe mapki turystyczne z wyeksponowanymi wszystkimi zabytkami i tak chodziłyśmy sobie po całym Rzymie szukając najciekawszych punktów.
Tak, dokładnie to Reggio, w drodze na Sycylię! :)
A Ty podróżujesz sama, np. teraz do Milanu? W ogóle jak udaje Ci się połączyć pracę z podróżami? Czasami widzę świetne cenowe oferty wybiegające parę miesięcy do przodu i chętnie bym zarezerwowała, ale nigdy nie wiadomo, jak to będzie z dostępnością, pracą, szczególnie teraz, bo właśnie kończę studia i już nie będę miała tyle wolnego:D
Bylam w Lublinie jakies 30 lat temu, bylam wtedy mala dziewczynka i nie pamietam zbyt wiele.Bardzo mi sie podoba Twoje miasto na Twoich zdjeciach, a wszelakie jarmarki uwielbiam.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńświetnie to wszystko wyglądało, słyszałam o tym koncercie w Lublinie ale nawet nie pomyslalam zeby sie wybrać na ten festiwal, teraz trochę żałuję!
OdpowiedzUsuńhttp://dalenadaily.blogspot.com
nie wiedziałam, że tam tak ładnie!
OdpowiedzUsuńFestiwal był super!
OdpowiedzUsuńpotwierdzam;]
Usuńjaki ten świat mały! :) pozdrawiam serdecznie! ;)
OdpowiedzUsuń