Za każdym razem, gdy sobie coś zażyczę w danym kraju do koniecznego zobaczenia, tak się dzieje. [Chyba moje życzenia się spełniają;)] W tamtym roku w Chinach koniecznie musiałam zobaczyć Mur Chiński choćby nie wiem co. W tym roku, kiedy zobaczyłam, że nasze festiwalowe miasteczko Luoyang jest tylko 2h [w Chinach to kropeleczka w morzu odległości] jazdy od najsłynniejszego, najoryginalniejszego klasztoru Shaolin, powiedziałam sobie, że muszę tam być! I tak się stało :) Pomimo, że wycieczka kosztowała 220 juanów czyli około 110zł to nie żałuję, bo wykonałam to co sobie zaplanowałam:) Aczkolwiek trochę się rozczarowałam...
Brama wejściowa do kompleksu